Mecz 20. kolejki pomiędzy Lotem, a wiceliderem tabeli klasy "O" - MLKS Woźniki Śląskie zakończył się zwycięstwem gości w stosunku 1-0. Lot wystąpił w tym meczu osłabiony brakiem Czerwińskiego i Dawczyka oraz pauzującego za kartki kapitana zespołu - Sebastiana Rajka, którego zastąpił na tej funkcji Adam Szczerbak. Poniżej szczegółowa relacja z meczu.
LOT KONOPISKA - MLKS WOŹNIKI 0-1 (0-0).
04.04.2009 - godz.16.00 - stadion Ośrodka ZHP na Pająku
Sędziował: Rachwalski
Gol: 0-1 - Stachurski (46 minuta).
Żółte kartki: Marek Mastalerz (67 minuta - niesportowe zachowanie) - LOT, Fridrich (92 minuta - gra faul) - MLKS Woźniki
Widzów: około 130.
Skład Lotu: Grzegorz Kopacz - Adrian Sterczewski, Sebastian Tekieli, Rafał Dembowski, Krzysztof Kościański - Michał Wilk, Marcin Ciuk (62`Piotr Gradka), Marek Mastalerz, Adam Szczerbak (kapitan) - Łukasz Kaczmarzyk, Przemysław Nawizowski (62`Kamil Matuszewski). Trener: Adam Zalewski. W rezerwie: Dawid Skoczylas, Michał Sosnowski, Bartłomiej Sosnowski.
MLKS: Nicpoń - Jenel, Kołodziejczyk (70. Ujma), Sarol, Najder - Krupa, Gawryś, Harwig, Michalski (65. Fridrich) - Stachurski, Kidawski (90. Gorol)
Mecz rozpoczął się od lekkiej przewagi gości. Nie potrafili oni jednak stworzyc żadnej sytuacji bramkowej. Dopiero w 16 minucie przeprowadzili akcję, po której Michał Wilk wybijając piłkę spod nóg napastnika z Woźnik zażegnał groźną sytuację. Sześc minut później ponownie gorąco było na polu karnym Lotu po dośrodkowaniu z lewej strony po rzucie wolnym. Nasi gracze zrewanżowali się strzałem Marka Mastalerza z ostrego kąta, który jednak przeszedł nad bramką Nicponia. W 30 minucie na niespodziewany strzał z lewej flanki zdecydował się jeden z napastnikow przyjezdnych, ale piłka odbiła sie od spojenia słupka z poprzeczką. W ostatnich minutach pierwszej połowy ożywili się gracze Lotu. Najpierw w 34 minucie z wolnego nad bramką strzelał Mastalerz, wkrótce potem próbował z lewej strony pola karnego Nawizowski, a do wybitej piłki dopadł Szczerbak. Niestety obie próby nie przyniosły zmiany rezultatu, podobnie jak poprawka Sterczewskiego, z którą Nicpoń miał najwięcej problemów wypuszczając piłkę z rąk. Tuż przed przerwą goście mogli pokusi się o gola, ale w dogodnej sytuacji jeden z przyjezdnych nie zdołał opanowac futbolówki w polu karnym. Po pierwszej, mało porywającej połowie, wynik był bezbramkowy. Wicelider na tle nieźle grającego Lotu nie pokazał swojej wyższości wynikającej z tabeli ligowej.
Druga połowa nie mogła zacząc się gorzej dla naszej drużyny. Kilkanaście sekund po wznowieniu gry goście zainicjowali akcję, w wyniku której po błędach dwóch graczy linii obronnej Lotu, MLKS wyszedł na prowadzenie, ku uciesze sporej grupy kibiców przyjezdnych. Lot próbował wyrównac, ale ani strzał Szczerbaka z wolnego, który przeszedł metr nad bramką, ani Kaczmarzyk, który dwukrotnie w odsępie kilku minut (57 i 62 min.) miał szansę stanąc oko w oko z Nicponiem, nie zmienili wyniku. Szczególnie druga okazja Kaczmarzyka mogła przynieśc miejscowym gola, ale nasz napastnik minimalnie przestrzelił obok prawego słupka bramki gości. Tuż po tej okazji trener Zalewski zaordynował podwójną zmianę: Nawizowskiego i Ciuka zastąpili Gradka i Matuszewski. Do przodu przesunął się Wilk. Tuż po wejściu na boisko Matuszewski miał szansę na dojście do niezłej sytuacji w polu karnym, lecz obrońcy z Woźnik zażegnali niebezpieczeństwo. W 67 minucie żółtą kartkę obejrzał Mastalerz (niesportowe zachowanie po starciu z jednym z zawodników linii obonnej MLKS). W 71 i 73 minucie gorąco było pod bramką Lotu, ale goście nie potrafili zakończyc nieźle zapowiadających się akcji. Z kolei niewiele brakło do wyrównania Tekielemu, który po kilku dalszych minutach główkował po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Ponownie Tekieli próbował w 82 minucie, gdy bramkarz gości złapał piłkę po strzale spod linii końcowej boiska. Wkrótce potem ostatnią swoją szansę w tym spotkaniu mógł miec Kaczmarzyk, ale obrońcy MLKS wybili piłkę. Przewaga Lotu w końcowych minutach nie przyniosła zmiany wyniku, a na dodatek w końcówce musiał wykazac się jeszcze Kopacz, który wyciągnął spod poprzeczki strzał napastnika Woźnik.
Pierwsza porażka w historii z klubem z Woźnik na własnym stadionie stała się faktem. Należy pamiętac jednak, że jest to już zupełnie inna drużyna, niż przed kilku laty. Gościom gratulujemy zwycięstwa i liczymy na dobry występ naszego zespołu w następnym meczu w Kaletach.