Relacja z dzisiejszego spotkania z Victorią Częstochowa już gotowa , zapraszamy !!!
Victoria Częstochowa : Lot Konopiska 0-1 (0-0)
54’ 0-1 Toborek Łukasz I
Lot: Eljasiński Łukasz, Toborek Łukasz II, Włodarek Patryk ( 75’ Błaszczyk Łukasz ), Hyra Przemysław, Kasztelan Kamil, Kurpios Marek, Berdys Rafał, Skoczylas Damian, Woźniak Jakub (89’ Sapała Jakub), Figzał Mariusz, Toborek Łukasz I(88’ Gruca Patryk).
Zawodnicy rezerwowi – Kuś Tomasz, Matławski Marcin, Miżejewski Tomasz
Mecz z Victorią Częstochowa był dla kilku naszych zawodników jak i trenera Rafała Kuczery, który spędził długie lata przy Krakowskiej spotkaniem szczególnym. Przemek Hyra, Kamil Kasztelan, Marek Kurpios, Łukasz Toborek II, od najmłodszych lat reprezentowali biało-zielonych zaś Rafała Berdysa, Patryka Włodarka, Tomka Kusia czy nieobecnego dziś z powodu kontuzji Piotra Kołodziejczyka, kibice miejscowych pamiętają z czasów występów Victorii w III i IV lidze. Sentymentalny powrót na „stare śmieci” zakończył się happy endem, aczkolwiek na końcowy sukces piłkarze Lotu musieli bardzo solidnie popracować zwłaszcza w defensywie. Od samego początku meczu widać było ogromną nerwowość w poczynaniach naszego zespołu, który po ostatnich dwóch porażkach chciał za wszelką cenę zdobyć na trudnym częstochowskim terenie trzy punkty. I być może ten fakt miał wpływ, że gra się kompletnie nie układała, była chaotyczna, rwana z mała ilością stwarzanych sytuacji podbramkowych. Do tego doszła jeszcze bardzo skrupulatna postawa arbitra, który praktycznie przez całe spotkanie z aptekarską dokładnością interpretował każde starcie z przeciwnikiem, jako grę faul. I właśnie po stałych fragmentach gry, których miejscowi mieli kilkanaście w samej tylko pierwszej połowie, najczęściej dochodziło do bezpośredniego zagrożenia pod naszą bramką , a Łukasz Eljasiński musiał nie raz stawać na wysokości zadania broniąc w bardzo trudnych sytuacjach. Najlepszą okazję na objęcie prowadzenia miejscowi mieli w 37 minucie, kiedy niepilnowany w polu karnym Sebastian Król uderzył z kilku metrów , a futbolówkę z linii bramkowej wybił Rafał Berdys. Po przerwie obraz gry nie uległ diametralnej zmianie, nie licząc, że piłkarze Lotu zagrali z jeszcze większą determinacją , a za sprawą dobrze dysponowanego Przemka Hyry nie pozwalali na tak łatwe dochodzenie do sytuacji strzeleckich graczom Victorii. Decydująca dla losów meczu okazała się 54 minuta, kiedy po świetnie wyprowadzonej kontrze w sytuacji sam na sam z bramkarze znalazł się Łukasz Toborek I, który perfekcyjnym lobem dał prowadzenie, a jak się później okazało zwycięstwo naszej drużynie. Po zdobyciu gola, nasza gra stała się bardziej poukładana. Widać było, że ten gol był bardzo potrzebny i uspokoił nerwowe dotychczas poczynania zwłaszcza w drugiej linii. Victoria z kolei zaczęła grać coraz częściej długimi, dorzucanymi w pole karne piłkami, przez co ich poczynania były na tyle przejrzyste, że nie sprawiały większych problemów naszym obrońcom. Ostatnie minuty pojedynku to przestrzelony rzut wolny pośredni Bartłomieja Ciury, który był prezentem arbitra dla miejscowych oraz kilka kontr, po których mogliśmy się pokusić o podwyższenie wyniku. Podsumowując dzisiejsze spotkanie z całą pewnością naszym zawodnikom nie można odmówić zaangażowania, ambicji a przede wszystkim walki przez całe 90 minut o każdy centymetr boiska. Natomiast nie wiedzieć, czemu dzisiaj było tak wyjątkowo nerwowo.
Zdaniem trenerów:
Tomasz Sobczak, trener Victorii Częstochowa – w tym meczu mieliśmy swoje szanse, które nie potrafiliśmy zamienić na gola i dlatego przegraliśmy z bardziej doświadczonym rywalem
Rafał Kuczera trener Lotu Konopiska –może dziś nie graliśmy dobrze, ale co mamy z tego, że pochwalono nas za niezły mecz z Myszkowem. Mimo wszystko wolę szczęśliwie wygrywać aniżeli nieszczęśliwie przegrywać. A tak na pół żartem pół serio, w końcu dziś grałem znowu u siebie i na tym stadionie rzadko w przeszłości schodziłem z boiska pokonanym.
Skoczylas Damian, kapitan Lotu Konopiska – graliśmy dziś bardzo nerwowo i to było widać na każdym kroku. W pierwszej połowie pozwoliliśmy Victorii na zbyt wiele i kilka razy Łukasz musiał nas ratować z opresji. Po przerwie było już znacznie lepiej i po bardzo nierównym meczu w naszym wykonaniu, wywalczyliśmy 3 punkty, które przybliżają nas do celu, który sobie założyliśmy przed sezonem a więc do miejsca w pierwszej czwórce i to jest dla nas najważniejsze dzisiejszego popołudnia.