Relacja z niedzielnego meczu już gotowa .
Zapraszamy do lektury !!!
Skra Częstochowa : Lot Konopiska 2-1 (0-0)
62’ 1-0 Marek Dominik
77’ 2-0 Skoczylas Konrad
80’ 2-1 Kurpios Marek
Lot : Eljasiński Łukasz, Hyra Przemysław, Toborek Łukasz II, Błaszczyk Łukasz ( 61’ Włodarek Patryk), Kasztelan Kamil, Kurpios Marek, Berdys Rafał (80’ Gruca Patryk), Woźniak Jakub (57’ Sapała Jakub), Figzał Mariusz, Skoczylas Damian, Toborek Łukasz I.
Pierwszym przeciwnikiem naszej drużyny w rundzie finałowej tegorocznych rozgrywek był zespół rezerw częstochowskiej Skry. Od pierwszego gwizdka bardzo dobrze prowadzącego zawody pana sędziego Dariusza Prauzy, widać było, że obie drużyny przystąpiły do gry z dużym respektem dla siebie, przez co w poczynaniach i jednych i drugich widać było dużą nerwowość , a wraz z nią błędy zwłaszcza w konstruowaniu akcji ofensywnych. W pierwszych 30 minutach spotkania nieznaczną przewagę osiągnęła młodzież miejscowych wsparta doświadczonym Piotrem Andrzejewskim. Nie miało to jednak przełożenia w stwarzanych sytuacjach podbramkowych, których było jak na lekarstwo i jedynie próby strzałów z dystansu były realnym zagrożeniem. Bardzo aktywni w tej fazie meczu byli wspomniany Andrzejewski oraz Maciej Wolski, z którymi pojedynki jeden na jeden toczyć musieli nasi obrońcy. I należy podkreślić czynili to z bardzo dobrym skutkiem. Ostatnie minuty pierwszej części gry to trzy bardzo dobre kontry naszej drużyny, które powinny zakończyć się zdobyciem bramki. Niestety dwukrotnie Jakub Woźniak wychodząc na czyste pozycje nie potrafił wykorzystać dobrych podań Rafała Berdysa oraz Damiana Skoczylasa. Za pierwszym razem nie zdecydował się na uderzenie po długim rogu , a przekładając piłkę został zablokowany przez wracającego obrońcę gospodarzy, za drugim źle przyjął piłkę na 5 metrze i bramkarz ten błąd wykorzystał popisując się skuteczną interwencją. Jednak to za sprawą tego zawodnika Lot stanął przed najlepszą okazją w pierwszej połowie. W 44 minucie zdecydował się on na rajd lewą stroną boiska, po którym zagrał idealną piłkę na 5 metr na wbiegającego Łukasza Toborka I. Napastnik Lotu zachował się jednak fatalnie i nieatakowany przez nikogo nie trafił w futbolówkę. W drugiej połowie od początku to Lot ruszył do zdecydowanych ataków spychając częstochowską młodzież do defensywy. Nie od dziś wiadomo, że piłka nożna polega jednak na zdobywaniu goli ,a z tą sztuką nasza drużyna ostatnimi czasy ma spore problemy. I kto wie czy 55 minuta nie była jedną z dwóch kluczowych dla końcowego rezultatu dzisiejszego pojedynku. Wówczas to po precyzyjnym dograniu piłki z środka boiska na czystej pozycji znalazł się Mariusz Figzał, który mając przed sobą tylko bramkarza mógł zrobić dosłownie wszystko, co powinien zrobić napastnik, aby piłka zatrzepotała w siatce. Zdecydował się on jednak na „podcinkę” i … sam się przechytrzył, bowiem młody golkiper częstochowian okazał się sprytniejszy i wyłapał ten strzał. Do wspomnianej drugiej kluczowej sytuacji doszło w 60 minucie, kiedy bardzo dobrze dysponowany Łukasz Błaszczyk zmuszony był opuścić boisko w wyniku doznanej kontuzji. Chwilę po tej zmianie piłkarze Skry wykorzystując powstałe zamieszanie w linii naszej obrony oraz serię błędów zapoczątkowaną przez Łukasza Toborka II przy wyprowadzaniu piłki, objęli prowadzenie po silnym strzale Dominika Marka. Po stracie gola zespół Lotu starał się za wszelka cenę wyrównać i miał ku temu swoje szansy, jednak dwukrotnie po strzałach Łukasza Toborka I oraz Rafała Berdysa piłkę zmierzającą nieuchronnie do bramki wybijali obrońcy miejscowych wyręczając bezradnego już w tych sytuacjach bramkarza. I znowu zamiast gola dla naszej drużyny doczekaliśmy się zabójczej kontry gospodarzy, którą skutecznie wykończył w 78’ Konrad Skoczylas podwyższając wynik spotkania na 2-0. Kilkadziesiąt sekund później nadzieje Lotu odżyły za sprawą doskonałego uderzenia w górny róg bramki z 25 metrów Marka Kurpiosa. Do końca meczu pomimo osiągniętej przewagi nie udało się doprowadzić do wyrównania i przyszło nam dziś przełknąć gorycz porażki, która z przebiegu całego meczu wcale nie musiała być naszym udziałem.
Zdaniem trenerów:
Mariusz Sędzielewski trener Skry Częstochowa: w tym meczu obie drużyny miały swoje szanse ,a my po prostu byliśmy o tę jedną bramkę skuteczniejsi. Obie drużyny popełniały dziś wiele błędów wynikających z dużej nerwowości. Pierwsza połowa choć z naszą przewagą mogła zakończyć się prowadzeniem Lotu, druga zaś zdecydowanie wyrównana ale za to my zdobywamy bramki. Taki trochę dziwny mecz w którym dało się zauważyć zbyt duży respekt wobec siebie z obu stron stąd zbyt mało finezji w grze ,a dużo walki na boisku.
Rafał Kuczera trener Lotu Konopiska: myślę, że wielu zawodników mojej drużyny zgodzi się ze mną w stwierdzeniu, że przegraliśmy na własne życzenie i że ta porażka to kara za naszą nieskuteczność. Po raz pierwszy tak naprawdę dzisiaj zdenerwowałem się na moich zawodników bowiem już w przerwie przeczuwałem, że nasza nonszalancja strzelecka może źle się skończyć. Dziwi mnie łatwość, z jaką stwarzamy sobie w wielu meczach sytuacje bramkowe, które zarazem tak łatwo również potrafimy marnować. I dziś było podobnie.