POGOŃ KAMYK - LOT KONOPISKA 4:3 (3:3)
ZAPRASZAMY NA RELACJĘ Z NIEDZIELNEGO MECZU .
Pogoń Kamyk - Lot Konopiska 4-3 (3-3)
1’ 0-1 Toborek Łukasz I
14’ 0-2 Woźniak Jakub
20’ 1-2 Ściebura Piotr
24’ 2-2 Ściebura Piotr
26’ 3-2 Ściebura Piotr
34’ 3-3 Woźniak Jakub
83’ 4-3 Pawelec Mariusz
Lot: Eljasiński Łukasz, Hyra Przemysław, Toborek Łukasz II (46’Włodarek Patryk),Błaszczyk Łukasz, Kasztelan Kamil, Berdys Rafał, Kurpios Marek, Figzał Mariusz, Woźniak Jakub (75’ Matławski Marcin), Skoczylas Damian, Toborek Łukasz I (79’ Gruca Patryk).
Niedzielny mecz pomiędzy zespołami Pogoni i Lotu był częścią jubileuszowego programu obchodów 65 lecia istnienia klubu z Kamyka. W tym miejscu w imieniu Zarządu, kibiców, zawodników i trenerów naszej drużyny składamy wyrazy uznania i szacunku za dotychczasowe osiągnięcia jak i również życzymy kolejnych owocnych , a zarazem obfitych w sukcesy sportowe i organizacyjne, lat działalności. Ostatni akord trzydniowych uroczystości wypadł dla zespołu trenera Tomasza Juszczyka okazale i gospodarze, choć nie bez trudu, po niezłym, a na pewno interesującym spotkaniu, zainkasowali trzy punkty. Początek meczu nie był jednak szczęśliwy dla miejscowych. Już w 20 sekundzie meczu do prostopadłego podania z głębi pola przez Łukasza Błaszczyka doszedł Łukasz Toborek I i wykorzystując pojedynek sam na sam z bramkarzem Pogoni, zdobył najprawdopodobniej najszybszą bramkę tegorocznych rozgrywek ligi okręgowej. Kiedy w 14 minucie po indywidualnym błędzie obrońcy Kamyka, Jakub Woźniak podwyższył na 2-0 wydawać by się mogło, że jest po meczu tym bardziej, że bliski podwyższenia rezultatu w tej fazie meczu był jeszcze dwukrotnie Mariusz Figzał. Nic jednak z tych rzeczy. Gospodarze po niemrawym początku coraz pewniej zaczęli poczynać sobie na boisku w przeciwieństwie do uśpionych łatwym prowadzeniem naszych piłkarzy. Z każdą upływającą minutą rosła przewaga Pogoni , a zarazem mnożyły się błędy w grze Lotu. Wystarczyło dosłownie kilka minut , a z naszego prowadzenia 2-0 zrobiło się 3-2 dla miejscowych za sprawą doskonale dysponowanego strzelecko Piotra Ściebury, bez wątpienia bohatera tego pojedynku. Klasyczny hat trick pomiędzy 20 , a 26 minutą jest na pewno tego najlepszym potwierdzeniem. Pierwsza bramka to piękne uderzenie głową w górny róg bramki Łukasza Ejasińskiego po uprzednim wyprzedzeniu kryjącego w polu karnym obrońcy. Drugi gol był konsekwencją podyktowanego rzutu wolnego pośredniego z 5 metrów przeciwko naszej drużynie, choć z tą akurat decyzją prowadzącego zawody pana Roberta Kowalczyka trudno się zgodzić, bowiem odbita od nogi Łukasza Błaszczyka piłka zmierzała pod poprzeczkę naszej bramki i z tysięcznym prawdopodobieństwem mowy o celowym podaniu do bramkarza , a tym bardziej grze na czas nie da się mówić. Gdyby Łukasz miał skopiować takie podanie zakładamy, że zajęłoby mu to kilka najbliższych lat , a efekt mógłby być nieosiągalny. Oczywiście ten przepis daje dużą swobodę interpretacji i podejmowanych decyzji przez arbitra, niemniej pozostańmy przy tym i przyjmijmy z wyrozumiałością, jako goście, że był to prezent sędziego na Jubileusz gospodarzy. Zdobyta trzecia bramka przez Piotra Ścieburę była konsekwencją całkowitego pogubienia się naszych obrońców w kryciu, którzy pozostawili go samego na 12 metrze gdzie nie pozostało mu nic innego jak dopełnić po prostu formalności. Jeszcze przed przerwą po płaskim strzale z narożnika pola karnego Jakuba Woźniaka, drużynie Lotu udało się doprowadzić do wyrównania. Po zmianie stron defensorzy obu zespołów przemyśleli najwyraźniej temat 6 bramek w 45 minut i zaczęli poważniej podchodzić do wypełnianych obowiązków. Nie znaczy to, że kibice mogli narzekać na brak emocji. Sytuacji bramkowych było sporo, szwankowała niestety skuteczność zawodników Pogoni i Lotu, choć oddajmy sprawiedliwie, więcej bramkowych szans stworzyli sobie miejscowi. Rozstrzygnięcie meczu, w którym jedni i drudzy grali o pełną pulę nastąpiło w 82 minucie spotkania ,a bramkę dającą zwycięstwo Pogoni strzelił Mariusz Pawelec wykorzystując fakt, że nasi gracze trzykrotnie mając ku temu możliwość nie potrafili wyekspediować piłki za pole karne, która to w ostateczności i w dość przypadkowy sposób znalazła adresata na 14 metrze , a później drogę do naszej bramki. W doliczonym czasie gry jeszcze Mariusz Figzał mógł doprowadzić do remisu, jednak jego strzał głową minimalnie chybił celu. Podsumowując niedzielny pojedynek nie sposób pominąć, że po raz kolejny dobra gra w ofensywie ma się nijak do poczynań defensywnych naszego zespołu. Nie ma wątpliwości, ze formacja obronna jest najbardziej chimeryczną ze wszystkich naszych linii. Od bezbłędnej gry, którą nie raz oklaskami mogliśmy podsumowywać do nieodpowiedzialnej postawy niweczącej trud całej drużyny. Niestety z tym drugim obliczem mieliśmy do czynienia w Kamyku i dlatego tracimy kolejne punkty.
Zdaniem trenerów:
Tomasz Juszczyk trener Pogoni Kamyk: można by rzec radosny futbol po stronie jednych i drugich z dużą ilością błędów. Przespaliśmy pierwszy kwadrans i chwała, drużynie, że po tych dwóch szybkich ciosach potrafiliśmy się podnieść i oddać jeszcze szybciej i z większą siłą, co jak widzieliśmy było wielkim udziałem Piotrka. Nie da się ukryć, że drużyny gonią już resztkami zdolnych do gry zawodników i ma to odbicie, w jakości gry. Myślę, że na emocje nie można było narzekać , a o to głównie chodzi kibicom.
Rafał Kuczera trener Lotu Konopiska: co do meczu wszystko w temacie powiedział Tomek. Szkolne błędy , a przede wszystkim brak stabilności w grze poszczególnych graczy powoduje, że traci na tym cały zespół. Nie ma rywalizacji na wielu pozycjach i to jest tego przyczyna. W tygodniu wspólnie z Zarządem Lotu pochyliliśmy się nad sprawą przyszłego sezonu, wymieniliśmy swoje zdania i sugestie. W wielu kwestiach zgadzamy się ze sobą, dostrzegamy te same bolączki teraz czas na działanie.