- autor: lotkonopiska2, 2016-03-26 14:01
-
Wysoką porażką piłkarzy Lotu zakończyło się sobotnie spotkanie w Częstochowie. Victoria bezlitośnie obnażyła słabą grę naszej drużyny wygrywając jak najbardziej zasłużenie 5-0 (3-0). Końcowy wynik meczu jest najlepszym komentarzem do wydarzeń, które niestety stały się udziałem naszej ekipy.
Najwyraźniej widać, że zespół Lotu znajduje się w dołku i nie zmienia tego fakt, że miejscowi po solidnych zimowych wzmocnieniach zagrali bardzo dobre zawody.
Victoria Częstochowa - Lot Konopiska 5-0 (3-0)
23' 1-0 Oskar Korbela
40' 2-0 Adrian Pasieka
45' 3-0 Oskar Korbela (k)
57' 4-0 Oskar Korbela
75' 5-0 Pasieka Adrian (k)
Tylko 23 minuty udało się odpierać zdecydowane ataki zawodników Victorii, którzy od samego początku sprawiali wrażenie drużyny pewnej i zdecydowanej na odniesienie zwycięstwa. Wówczas to dośrodkowanie z prawej strony precyzyjnym strzałem głową zakończył Oskar Korbela. Od tego momentu piłkarze Lotu całkowicie pogubili się w grze defensywnej i tak na dobrą sprawę kolejne bramki były prezentami naszego bloku obronnego. Rozpoczęło się od serii fauli przed naszym polem karnym i trzech w przeciągu 7 minut rzutów wolnych z 18 metrów. Dwie pierwsze próby grającego trenera Adriana Pasieki były nieudane. Ale kiedy stwarza się możliwość poprawienia precyzji strzelca po raz trzeci zazwyczaj musi się to skończyć fatalnie. I tak właśnie było w 40 minucie kiedy w trzeciej próbie trener Pasieka rzut wolny zamienił na gola. Jakby mało tych prezentów było jeszcze przed przerwą kolejny błąd w szeregach linii obrony i niezdecydowanie naszego młodego bramkarza skutkowało mądrym wymuszeniem na arbitrze rzutu karnego przez napastnika Victorii, który w 45 minucie Oskar Korbela zamienił na trzecią bramkę. Po zmianie stron tylko 10 minut dawało nadzieję, że po przeprowadzonych w przerwie zmianach Lot zacznie grać lepiej. W 57 minucie kolejny fatalny błąd tym razem Łukasza Toborka II wykorzystał ponownie Oskar Korbela kompletując hat trica i w zasadzie odbierając resztkę ochoty pozostałym piłkarzom na dalszą grę. Obrazu dramatycznych dzisiejszych poczynań dopełniła pierwsza po wejściu na boisko interwencja rezerwowego Marcina Matławskiego, która zakończyła się faulem i drugim w tym meczu rzutem karnym dla miejscowych. I tym sposobem w 75 minucie końcowy wynik celnym trafieniem z jedenastu metrów ustalił Adrian Pasieka.
Podsumowując dzisiejsze poczynania drużyny Lotu powiedzmy sobie szczerze. Nazwiska już same nie zagrają i czas najwyższy pogodzić się z taką prawdą. Ponadto większość zawodników nie czerpie z gry radości, wychodzi na boisko bez wiary czy wręcz wystraszona, część sprawia wrażenie jakby pierwszy raz znalazła się na murawie a to wszystko skutkuje tym że z pięciu bramek, które Victoria zdobyła w czterech przypadkach asystowali nasi gracze. Oczywiście Victoria i tak bez tej pomocy by wygrała gdyż nasi piłkarze w niczym ale to dosłownie w niczym nie zbliżyli się do poziomu piłkarzy z Krakowskiej. I to jest smutne tak jak smutna jest ich obecna gra.