Porażką 2-4 zakończył się dzisiejszy, wyjazdowy pojedynek naszej drużyny w ramach rozgrywanej XIX kolejki ligi okręgowej. Tym razem Lot musiał uznać wyższość beniaminka z Miedźna, który po trzech trafieniach Marcina Szewczyka oraz bramce Jakuba Chwista zaksięgował 3 punkty. Dla podopiecznych debiutującego w roli trenera Lotu Tomasza Sobczaka bramki zdobyli Łukasz Kotas oraz Łukasz Toborek I.
Zapraszamy na relację z dzisiejszego spotkania oraz do galerii w której są już dostępne zdjęcia z meczu autorstwa Dawida Skoczylasa
GROM Miedźno – LOT Konopiska 4-2 ( 1-1)
2’ 0-1 Łukasz Kotas
14’ 1-1 Marcin Szewczyk
69’ 2-1 Jakub Chwist
77’ 3-1 Marcin Szewczyk
87’ 3-2 Łukasz Toborek I
90’ 4-2 Marcin Szewczyk
Lot Konopiska:
Trajdos Michał, Toborek Łukasz II, Ciekot Jakub, Kasztelan Kamil (55' Gruca Patryk), Włodarek Patryk, Opala Albert (85' Sapała Jakub), Skoczylas Damian, Berdys Rafał, Figzał Mariusz (70' Błaszczyk Łukasz), Kotas Łukasz (90' Kurpios Marek), Toborek Łukasz I
Dzisiejsze spotkanie rozpoczęło się od zdecydowanych ataków naszej drużyny. W poczynaniach piłkarzy widoczna była bardzo duża mobilizacja i agresywność w grze, zapewne spowodowana odpowiednim nastawieniem zespołu przez nowego szkoleniowca. Na efekty takiej gry nie trzeba było długo czekać. Już w 2 minucie po dalekim wrzucie piłki z autu przez Kamila Kasztelana najwięcej przytomności w zamieszaniu podbramkowym wykazał Łukasz Kotas po strzale którego objęliśmy prowadzenie. W tym okresie bezsprzecznie to nasi gracze byli stroną dominującą na boisku, prowadząc atak pozycyjny do którego zmusiła ich cofnięta i nastawiona na kontrę ekipa Gromu. Mimo to Lot mądrze potrafił długimi fragmentami utrzymywać się przy piłce. Niestety w najmniej spodziewanym momencie gospodarze zdołali wyrównać. Po kornerze wykonywanym w 14 minucie i gapiostwie naszych defensorów Marcin Szewczyk doprowadził do wyrównania. Po stracie bramki obraz gry nie wiele się zmienił. Ton grze nadal nadawali nasi piłkarze jednak mimo kilku szans wynik remisowy utrzymał się do przerwy. Po zmianie stron, na początku II połowy idealną okazję zmarnował Kamil Kasztelan, który sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy nie potrafił zamienić na gola. Od tego momentu coraz śmielej zaczęli sobie poczynać miejscowi. Odważniej kontratakowali stwarzając sobie coraz lepsze sytuacje strzeleckie. Jedną z nich wykorzystał w 69 minucie Jakub Chwist, który z około 20 metrów zdecydował się na uderzenie po którym, Michałowi Trajdosowi nie pozostało nic innego jak wyciągnąć piłkę z siatki. I w tym momencie stało się jasne, że koszmar poprzednich meczy zaczyna powracać a scenariusz ten był wielokrotnie już przerabiany. Cóż, że Lot miał przewagę, sprawiał wrażenie drużyny prezentującej wyższą kulturę gry jak efekt był taki, że kilka minut później po kolejnym rzucie rożnym Marcin Szewczyk głową podwyższył prowadzenie Gromu. Kiedy w 87 minucie Łukasz Toborek I po dośrodkowaniu Łukasza Kotasa zdobył kontaktową bramkę odżyła nadzieja na doprowadzenie do remisu. Zamiast jednak bramki wyrównującej to gospodarze zadali decydujący cios. Kolejny raz w tym meczu naszym "katem" i kolejny raz po popełnionym błędzie przy dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry, wynik meczu na 4-2 ustalił Marcin Szewczyk.
Zapewne nie takiego debiutu w roli nowego szkoleniowca naszej drużyny życzył sobie trener Tomasz Sobczak. Również i Ci, którzy liczyli, że nastąpi zwrot i przełom muszą uzbroić się w cierpliwość i dać czas na kompleksową analizę gry a szczególnie przywrócenie skuteczności tej drużynie. Jedno jest pewne na co już po wcześniejszych nieudanych meczach zwracaliśmy uwagę. Większość zawodników z aktualnej kadry to doświadczeni piłkarze z przeszłością ligową a III czy IV liga jeszcze nie tak dawno była dla nich codziennością. Ich grać już raczej nikt nie nauczy lepiej ale można poprawić stronę taktyczną a przede wszystkim mentalną. W lidze okręgowej punkty zdobywa ten kto potrafi strzelać bramki co dziś pokazała nam drużyna trenera Adama Zalewskiego. Nasi gracze, którym nikt nie może zarzucić zaangażowania i ambicji, choć bardzo chcieli i się mocno starali, po raz kolejny przegrali nie tyle z przeciwnikiem co z własną skutecznością a raczej jej brakiem.