Bezdyskusyjnym zwycięstwem piłkarzy Lotu zakończyło się sobotnie spotkanie w ramach pierwszej kolejki II części rozgrywek ligi okręgowej - tzw. Grupy Spadkowej II. W Mstowie miejscowa Warta nie była w stanie sprostać naszej drużynie i doznała dotkliwej porażki 0-4. Łupem bramkowym podzielili się Mariusz Figzał, który dwukrotnie pokonał bramkarza gospodarzy oraz Łukasz Błaszczyk i Patryk Gruca.
Zapraszamy na relację oraz do galerii gdzie są już udostępnione przez Dawida Skoczylasa zdjęcia z dzisiejszego meczu.
WARTA Mstów : LOT Konopiska 0-4 (0-2)
16’ 0-1 Figzał Mariusz
24’ 0-2 Figzał Mariusz
63’ 0-3 Błaszczyk Łukasz
80’ 0-4 Gruca Patryk
Lot Konopiska:
Gajewski Kacper, Sapała Jakub, Kurpios Marek, Hyra Przemysław, Kasztelan Kamil (87’ Matławski Marcin), Opala Albert, Skoczylas Damian, Berdys Rafał, Figzał Mariusz, Błaszczyk Łukasz (68’ Gruca Patryk), Toborek Łukasz I (80' Woźniak Jakub).
Od pierwszej do ostatniej minuty dzisiejszego pojedynku, nikt z obecnych na Stadionie Warty, nie miał wątpliwości, kto rządził i dzielił na boisku we Mstowie. Miejscowi od samego początku razili nieporadnością a Lot bardzo skrupulatnie i z pełną dyscypliną taktyczną realizował nakreślony plan gry. Już w 2 minucie przy odrobinie precyzji Łukasz Toborek I mógł dać prowadzenie naszej drużynie jednak w dogodnej sytuacji strzeleckiej lepszy okazał się bramkarz miejscowych, parując uderzenie na rzut rożny. W 16 minucie gry Lot objął prowadzenie. Po dalekim wrzucie piłki z autu Łukasz Toborek I przegrał piłkę głową za siebie a Mariusz Figzał z kilku metrów nie dał szans Sebastianowi Pustelnikowi. Dla „Maria” była to bardzo ważna bramka, na którą pracował od kilku kolejek. Tak, więc nieprawdopodobny pech i strzelecka niemoc, które prześladowały naszego zawodnika dobiegły końca. A potwierdzeniem tego była druga dzisiejsza bramka, którą zdobył w 23 minucie kończąc dokładne dośrodkowanie Łukasza Toborka I. Dwubramkowe prowadzenie wprowadziło w szeregi drużyny Lotu długo oczekiwaną pewność poczynań i spokój. Z każdą minutą rosła również przewaga na boisku a gospodarze nie mieli żadnych argumentów by nawiązać wyrównaną walkę. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie „Warciarze” nie oddali celnego strzału na bramkę Kacpra Gajewskiego. Druga połowa podobnie jak było to w przeciągu pierwszych 45 minut, przebiegała pod dyktando i z pełną kontrolą Lotu. Jedynie, co się zmieniło, to fakt, że podopieczni Marcina Kotyli z większą determinacją zwłaszcza w pierwszym kwadransie po przerwie dążyli do zdobycia bramki kontaktowej. Jednak prowadzone ataki kończyły się na dobrze grającej defensywie Lotu a zdecydowanie niebezpieczniejsze były kontry wyprowadzane przez Damiana Skoczylasa i Rafała Berdysa, którzy kierowali grą w środku pola. Po jednej z nich doskonałym technicznym uderzeniem pod poprzeczkę bramki Warty popisał się Łukasz Błaszczyk podwyższając prowadzenie na 3-0. Dopiero wówczas gospodarze potrafili wypracować sobie kilka dogodnych okazji. Jednak strzały z dystansu Marcina Kowalczyka, Ernesta Mazanka i Andrzeja Boguckiego nie znalazły drogi do naszej bramki. W 80 minucie do protokołu sędziowskiego wpisał się wprowadzony kilkadziesiąt sekund wcześniej Patryk Gruca, który pokonując mocnym strzałem z 14 metrów Sebastiana Pustelnika wykończył kolejną bardzo dobrze wyprowadzoną kontrę i dokładne podanie Mariusza Figzała. W samej końcówce szanse na podwyższenie wyniku mieli również Jakub Woźniak oraz Albert Opala, ale tym razem w obu przypadkach lepszym okazał się golkiper miejscowych.
Nie tak dawno z pewną nutą daleko idącego optymizmu napisaliśmy, że Lot nie spadnie, bo kiedyś ta strzelecka niemoc, pech i zła passa musi się skończyć. Przewidywaliśmy również, że ktoś się boleśnie o tym przekona. Dziś te słowa znalazły pełne odzwierciedlenie na boisku Warty. Oby tak dalej